2
W działach: Delta Factor | Odsłony: 0Nowy Londyn żyje. Nawet o drugiej w nocy widać krążące po centrum światła samochodów, słychać muzykę z nocnych klubów.
Mówią o mnie, że nigdy nie śpię. Mylą się, oczywiście, jednak żywiołem superbohatera jest noc. Nawet jeśli potrafię latać, podnosić pociągi, i mam do dyspozycji moc atomu... Jest nas dziesięcioro w półtoramilionowym mieście. Nie licząc Lightów.
Ktoś krzyczy. Mikrofon paraboliczny namierza i skupia się na źródle krzyku. Jest spokojnie, ale na wszelki wypadek zniżam lot.
Prawie trzymetrowa sylwetka zakuta w stal zazwyczaj łagodzi obyczaje.
Młody, spanikowany chłopiec stoi na ulicy.
- Coś się sta...
ŁUP!
Co to było? Leżę na chodniku, mętno mi w głowie.
Nie poczułem tego, ale sensory mówią mi, że coś się dzieje niedobrego. Gdybym tylko je rozumiał...
Światło, niedobre, błękitne światło przybiera człekokształtną postać.
- Sky Knight?
Nie odpowiadaj. Wstaję.
- Słyszałem o tobie. - to mężczyzna, skrzy się jak zabawka choinkowa. Drwiący uśmiech na twarzy. Ale z zaskoczenia każdy potrafi być Kapitanem Kriegiem.
- To dobrze. - mówię. Wszystkie systemy zbroi są sprawne. Dobrze wiedzieć. Moze zawezwać resztę Legend? - Tutaj masz nade mną przewagę.
Nie jest nawet taki młody. Głupia maska zakrywa mu górną część twarzy. Zaczyna padać deszcz.
- Jestem Stardust, a ty wszedłeś mi ostatnio w drogę.
Stardust. Kolejny hipis z supermocami? Kto ich robi.
Sieć! Wyrzucam skompresowaną kulę sieci z rękawa...
To hologram? Światło... Jest ze światła! Sieć przeleciała przez niego.
uśmiecha się. Nawet nie jest aż taki straszny kiedy to robi. I nagle świat wybucha białym płomieniem.
A wszyscy się ze mnie śmiali, kiedy montowałem radar w hełmie. Nadal go widzę, tylko że już nie oczyma. Rzucam się do przodu, szarżując na niego. Ale jak schwytać promień światła?